wtorek, 26 listopada 2024

Listopadowy las.

Listopad to ten miesiąc w roku, którego najmniej darzę sympatią. A dlaczego? Za co? Za szarości dnia codziennego, za krótki dzień, za brak słońca, za brak koloru. Chociaż... Idąc do lasu jakiś kolor się pojawia. Głównie to brąz i ostatnie podrygi żółtego. Widać wyraźnie, że przyroda przechodzi czy nawet już przeszła w stan uśpienia. Listopad to czas przygotowań do zimy. I dla roślin, i dla zwierząt to często ciężki okres. Susza fizjologiczna czy taki normalny brak wody pojawia się coraz częściej. Zwierzątka, ptaki mamy poić nie tylko w upalne letnie dni. Też teraz, zimą powinniśmy wystawiać im poidełka. Spacerując ostatnio po lesie zaobserwowałam, że w mrowiskach też cisza. Nic i nikt się nie rusza. Jedynymi żywymi organizmami jakie napotkałam to były grzyby. Te organizmy fascynują mnie od dawna. Są naprawdę bardzo ciekawe. W lesie praktycznie idealna cisza. Jedynie słyszałam stukanie dzięciołów z czego tylko jednego zlokalizowałam. Był jednak bardzo wysoko i w takim niefortunnym miejscu, że nawet nie podjęłam próby zrobienia mu zdjęcia. Krótka fotograficzna relacja z jesiennego, listopadowego, śpiącego już lasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz